o pacynkach

Pacynki to lalki, które włożone na rękę ożywają.

Działa to tak: trzeba włożyć rękę do środka – czasem pod suknię, czasem w sweter. Palec wskazujący trzeba umieścić w szyi: w ten sposób można kiwać i kręcić głową, a kciuk i palec środkowy w rękach / łapkach. Nauka trwa przeciętnie dwie sekundy.

Nasze pacynki są przeznaczone zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Rozmiar dłoni w zasadzie nie ma znaczenia – wszystkie pacynki pasują zarówno na dłonie trzyletniego dziecka, jak i na ręce ich taty. No może czasem się zdarza, że tata o dłoniach jak drwal może mieć problem z ciasną w talii księżniczką lub wygłodniałym smokiem. Z mamami takie kłopoty się nie zdarzają 😉

Mniejsze dzieci mogą same nie załapać na czym polega poruszanie pacynką – ale za to pacynki poruszane rękami rodziców traktują jak żywe istoty. Rozmawiają z nimi, śmieją się do nich, czasem trochę się przed nimi wstydzą. Dla rodziców – niesamowite doświadczenie!

To nie są lalki przeznaczone dla profesjonalnych aktorów – oni potrzebują specjalistycznych “narzędzi pracy”, dużo trudniejszych w obsłudze dla niewprawnych rąk. A z naszymi pacynkami doskonale sobie radzą przedszkolaki, ich rodzice oraz przedszkolanki i nauczyciele.

Pacynki są uszyte z miękkich materiałów i tkanin. Główki są z weluru, a wewnątrz są wypchane watą poliestrową. Włosy są z wełny, oczy pacynek-ludzi są haftowane, a oczy zwierząt z guzików. W użyciu są jeszcze koronki, tiule, czasem aksamit. Zęby smoków i krokodyli są z zamków błyskawicznych. Żadne elementy nie są twarde ani niebezpieczne.

Autorka, Hanna Kośmicka, o swoich pacynkach pisała tak:

Sama pani to wszystko szyje?
Nie, pomagają mi współpracownicy. Projektuję, dobieram materiały, szyję prototypy, opracowuję technologię i przekazuję wzór “do rozmnożenia” pracownikom. Nad pierwszą serią pracujemy razem. Nie zawsze się udaje. Nie wszystkie projekty da się zrealizować w dłuższej serii.
Skąd pomysły?
Często temat jest “zadany” przez klienta. Jeśli zamówiona zabawka nam się podoba wchodzi do produkcji na dłużej. Czasem inspiracją jest materiał. Tak było na przykład z dzianiną w kolorze “pieprz z solą”, która wyglądała jak kolczuga. Lubię portretować bohaterów literackich o wyraźnej osobowości.
Nigdy nie inspirują mnie bajki z telewizji. Nie oglądam.
Jak powstaje projekt?
Najpierw o nim myślę i szkicuję (bardzo lubię ten etap pracy). Potem robię wykroje z papieru, odrysowuję na materiale (ten etap lubię najmniej), wycinam, zeszywam, wypycham, jeśli trzeba. Bywa tak, że jest od razu dobrze. Często trzeba skorygować proporcje. Zdarza się, że zabawka okazuje się zbyt pracochłonna, albo pewne fragmenty są za trudne do wykonania i nie da się uzyskać satysfakcjonującej jakości. Muszę pomyśleć o tym, jak zachowa się materiał podczas szycia i w eksploatacji, jaka powinna być kolejność czynności, co zrobić z końcówkami pasmanterii, w których miejscach zabawka “pracuje” i musi być mocna. Często powstaje szereg wersji, zanim się uda. Czasami się nie udaje. Potem wykroje trzeba przenieść na kartonik. Narysować, wyciąć, opisać i nie pogubić (to jest najtrudniejsze).
Jak powstaje głowa?
Na welurze w kolorze cielistym nazywanym przez nas “ciałkiem”, który produkowany jest specjalnie dla nas, haftowane są maszynowo buzie według moich rysunków. Pozostałe części kroi się ręcznie. Główka ma wszytą wewnątrz cienką “pończoszkę”, w którą wkłada się palec. Ta całkowicie oryginalna, opracowana przeze mnie technologia sprawia, że pacynka pasuje równie dobrze do ręki dziecka i dorosłego. Uszyte, ale jeszcze nie wypchane głowy wracają do pracowni jako półfabrykat.
Jak powstaje pacynka?
Nad każdą lalką pracuje kilka osób. Jedna kroi, druga szyje głowy, trzecia stroje, czasem kto inny przygotowuje półfabrykaty – buty, włosy, kapelusze. Potem lalki oddawane są do wykończenia. Do części wzorów dokładam na koniec jeszcze swoje “trzy grosze” – piegi, zmarszczki, usta, brwi.